Po zjedzeniu sniadania w naszym Guest Housie (70bht jajecznica, bekon, 2 tosty, dzem i kawa) pojechalismy do ambasady Myanmaru zalatwiac wize (kurs taxi 150bht). Wize potrzebowalismy na drugi dzien, bo na srode rano mielismy juz kupione bilety na lot do Yangonu. Wiza normalnie kosztuje 810bht, ale za wersje 'express' czyli wiza na drugi dzien trzeba doplacic 225 bht.
Popoludniu chcielismy jechac do Ajutti, ale okazalo sie to nie takie latwe. Postanowilismy wiec 'dac sie' zawiezc tuk-tukowcowi do Big Budda i Gold Mount. Za kurs zaplacilismy 30 bht, ale musielismy sie zgodzic na 2 'stopy' - w fabryce bizuterii i u krawca. Przy Big Budda bylo mnostwo turystow - chyba wielu dalo sie nabrac na wersje 'zamknietego Grand Palace" :) Za to na Zlotej Gorze bylo prawie pusto.
Udalo nam sie jeszcze namowic tuk-tukowca, zeby nas zawiozl do Marmurowej Swiatyni, ktora jest przepiekna! Biale mury, fosy, rzezbione mostki i fantastycznie przycieta roslinnosc. Niestety nasz kierowca dal nam tylko pol godziny na zwiedzanie, przez co praktycznie obieglismy swiatynie. Szkoda, bo mozna bylo tu spedzic i pol dnia..
Gdy wracalismy - zaczelo padac. Tego sie tu nie spodziewalismy! To bylo prawdziwe urwanie chmury! Schowalismy sie pod daszkiem supermarketu "7 eleven", gdzie tajska babcia miala mini-stoisko z czyms co wygladalo na zupe-rosol z jakimis kulkami. Sprobowalismy - nie byla najgorsza :) Ale wieczorem musielismy dojesc - tym razem poszlismy do lokalnej gar-kuchni na Soi Rambutti i musimy przyznac, ze jedzonko bylo PRZEPYSZNE! :) Pad thai, czyli makaron+warzywa+kurczak = 25 bht, czyli niecaly 1$ :)
Z dziesiejszych wydatkow:
Internet 1h = 30-40 bht
przegranie zdjec na CD = 80 bht
big beer = 70-90 bht
kawa = 55 bht