Do Monte Alban postanowilismy pojechac na wycieczke organizowana. I choc z reguly takich unikamy, to tym razem bylismy bardzo zadowoleni z naszego wyboru. Trafil nam sie naprawde fajny przewodnik, ktory baaaardzo duzo opowiadal o Monte Alban. Niektorych informacji na pewno bysmy nie wyczytali w przewodniku! Opowiadal m.in. ze podczas wielkich swiat Indianie urzadzali sobie tu w ruinach niezle imprezki - jedli, pili, palili 'cigaretes and something else' i tanczyli :) A wodz pojawial sie najpierw na jednym koncu murow, a potem znikal i tajnym przejsciem pod calym placem przechodzil na drugi koniec murow. Gdy tam sie pojawial, wierni mysleli ze to 'cud' i bili poklony swojemu fantastycznemu wodzowi :))