Noc w pociagu, potem przesiadka do autobusu (bilet 83bht) i tak oto dotarlismy do Kanchanaburi, miasteczka znanego ze slynnego mostu na rzece Kwai. Most jak most, metalowy i duzo na nim ludzi :) Nic specjalnego. Zwlaszcza, ze to i tak nie jest TEN most. Prawdziwy podobno jest kilka km stad, a ten jest sciemniony, ale spelnia swoja role wysmienicie - sciaga mnostwo turystow.. Na szczescie to nie jedyna atrakcja w Kanchanaburi. Maja tu tez piekne parki z wodospadami, na ktore jutro sie wybierzemy.
W Kanchanaburi zaobserwowalismy za to duza ilosc par bialo-tajskich. Starsi, siwi panowie plus mloda, jedrna i mala tajka (16 lat na karku).. Co kraj to obyczaj :)