Dzis mielismy prawdziwie wakacyjny dzien! Zaczelismy od raftingu gorska rzeka w okolicy Chiang Mai. Oj, dzialo sie! :) Wlasciwie to zaczelo sie juz wtedy kiedy kazali zostawic wszystkie rzeczy w busie lacznie z butami. Kazali ubrac kapoki, kaski i zaczely sie pierwsze instrukcje: forward, back, down itp. Myslelismy, ze to bedzie tylko taka sciemka po rzece, ale jak nas totalnie zalala pierwsza fala to zaczela sie prawdziwa zabawa :) Lisek siadl na samym przodzie, mnie nie pozostalo nic innego jak usiasc obok niego, wiec co zakret, kamienie i fala - to wszystko szlo na nas. Mielismy mokre nawet majtki, ale bylo cudnie!! :) Wielka frajda i niezly fun! Z naszego pontonu na szczescie nikt nie wypadl, ale widzielismy paru takich co wyladowali za burta i trzeba ich bylo wciagac szybko do pontonu przed kolejna fala. Niestety nie mamy zadnych zdjec z tej przygody, a szkoda, bo zmoknieci jak kurki w za duzych kaskach i za ciasnych kapokach musielismy wygladac zjawiskowo :)
Po raftingu pojechalismy na slonie. Sa naprawde fajne! :) Kupilismy im wielkie kiscie bananow i troche je podkarmilismy. Bylo kilka malych sloniatek, ktore nie odstepowaly mamusiek na krok, nawet przy przeprawie przez rzeke, kiedy nie dotykaly dna i lekko sie podtapialy - trzymaly sie mamy swoimi malutkimi trabami :) Zrobilismy oczywiscie milion zdjec, jak sie uda to zaraz tu jakies wrzucimy. Na sloniach spedzilismy niecala godzinke, przeprawilismy sie przez rzeke i pochodzilismy troche po lesie. Najbardziej zadziwilo mnie to jak koles siedzacy prawie na glowie slonia, majacy nogi za jego uszami, nie trzymajac sie niczego nie spadl kiedy nasz slon schodzil po dosc ostro stromej sciezce do wody. My siedzialysmy z Kinga na czyms w rodzaju krzeselka na grzbiecie slonia i trzymalysmy sie poreczy przed nami (cos jak krzeselko na karuzeli), a i tak mialysmy lekkiego pietra. Wzieli nas potem na splyw bambusowymi tratwami, ale po raftingu - tratwy byly naprawde nudne. Plynie sie po spokojnym odcinku rzeki, siedzi sie i kontempluje przyrode, bez zadnych atrakcji, krokodyli w rzece itp. Nudy.
A wieczorem - na dworzec i spowrotem do BKK, skad udamy sie Kanchanaburi, czyli odbijemy na zachod.