Dzieki HospitalityClub trafilismy na Jukatanie do malej miejscowosci Puerto Morelos i do Iriny. Co prawda imie wskazywaloby na Rosjanke, ale Irina jest z krwi i kosci z dziada pradziada Meksykanka, a swoje imie zawdziecza milosci mamy do rosyjskiej literatury :) U Iriny i jej 2 wspollokatorow spedzilismy 2 noce. Juz pierwszego dnia w ramach zaciesniania stosunkow polsko-meksykanskich wypilismy przywieziona jeszcze z PL Zubrowke, ktora bardzo naszym gospodarzom zasmakowala i zaowocowala nauka jezyka majanskiego i nocnym rajdem do mcdonalda po jedzenie (kierowca oczywiscie nie byl do konca trzezwy, ale zapewnial nas ze to tutaj nic dziwnego). Niestety McDonald byl zamkniety, wiec musielismy sie uraczyc hot-dogami na stacji benzynowej. W Puerto Morelos baza turystyczna dopiero sie zaczyna rozwijac, wiec nie ma zbyt duzo hoteli a co za tym idzie plaze sa prawie puste. Ale nie sa tez do konca super czyste. Ale i tak jest tu pieknie :)