W Paryzu ladowalismy na najbrzydszym lotnisku na swiecie, czyli De Gaulle. Na przesiadke mielismy godzine. Z Warszawy wystartowalismy z pol godzinnym opoznieniem i przez cala droga denerwowalismy sie, ze nie zdarzymy.. Czytalam gdzies, ze ktos lecac tym samym polaczeniem co my, nie zdazyl na samolot do Mexico DF i musial spedzic noc w Paryzu... Nie bardzo mielismy na to ochote i przez cala droge nerwowo spogladalismy na zegarek. Jak tylko wyladowalismy w Paryzu, stewardesa zapowiedziala, ze osoby majace przesiadke do Mexico DF proszone sa o wysiadanie jako pierwsi i kierowanie sie do busa podstawionego zaraz przy schodkach z samolotu. Uff.. Mielismy niecale 20 minut i wygladalo na to, ze obsluga lotniska zadbala o to, abysmy nie musieli nocowac w stolicy Francji (na ich koszt, bo oba loty obslugiwaly linie Air France). Nas i 4 osoby wpakowano do malego busika, ktory szybko przejechal na inny terminal i jako ostatni pasazerowie wsiedlismy do samolotu lecace do Meksyku. Udalo sie! :)