Przygotowania do wyjazdu zaczęły sie od zebrania ekipy. Wyjazdy w pojedynkę wogóle mnie nie pociągają i naprawdę podziwiam tych, którzy podróżują sami. Ja chyba nie potrafiłabym przez pół dnia nic nie mówić i samotnie kontemplować 'otaczającą mnie przyrodę" ;)
Czasy trochę sie zmieniły odkąd miałam 12 lat, ale wyprawa za ocean wciąż nie należy do najtańszych przyjemności. Dodatkowo, w taką podróż nie warto jechać na mniej niż 3 tygodnie, a niestety nie każdy może sobie pozwolić na tak długi (lub jeszcze dłuższy urlop). No i tu pojawił sie problem związany z poszukiwaniem towarzystwa na wyprawę. Ale dzięki wspaniałemu wynalazkowi jakim jest Internet, udało nam w czwórkę sie spotkać. Początkowo wirtualnie, a potem już 'oko w oko'. Dwie Anie, Teresa i Monika. Każda z innego miasta. Ale każda z takim samym marzeniem - Ameryka Południowa. Początkowo wybrałyśmy Meksyk i Gwatemale, ale gdy pojawiła się Tereska - przekonała nas i zmiełyśmy kierunek na Peru. Do Meksyku kiedyś też pojedziemy :) Potem pojawiła sie Agnieszka, koleżanka Ani i już było nas 5. Powstał wstępny plan trasy. Lima - Trujillo - Huarez - Lima - Nazca - Cuzco - Machu Picchu. Jeszcze jezioro Titicaca i rezerwat w Paracas. A dżungla? Tu powstał dylemat - iść czy nie iść? A jeśli iść to gdzie - Puerto Maldonado czy Iquitos? Hm.. Pojawił sie też problem nieszczęsnego urlopu. Monika, Ania i Agnieszka mogą jechać tylko na 3 tygodnie. Postanowiłyśmy więc zrobić pętlę gringos i rozdzielić sie w Arequpie. Dziewczyny wrócą stamtąd do Limy, a ja z Tereską pojedziemy zwiedzić północną część Chile. Zakotwiczymy się w Calamie lub San Pedro de Atacama, odwiedzimy kopalnię miedzi, gejzery El Tatio, Dolinę Śmierci, słone jezioro Salar de Atacama i wrócimy do Limy. Po 4 tygodniach będziemy spowrotem w Polsce.
Ekipa jest, plan jest. Zaczęły się prawdziwe przygotowania. Szczepienia - żółtaczka typu A i B, żółta febra, dur brzuszny, tężec. Przeglądanie relacji innych podróżników, czytanie przewodników, oglądanie zdjęć, zadawanie pytań na forum. Chętnym polecam: www.globtroter.pl, www.travelbit.pl, www.grono.net (aby móc przeglądać forum, trzeba dostać zaproszenie od jednego z członków; polecam grona: Peru, Ameryka Południowa, Chile - prawdziwe skarbnice wiedzy praktycznej i dobrych, sprawdzonych rad).
Pod koniec lipca kupiłysmy bilety na połączenie liniami KLM: Warszawa-Amsterdam-Lima. Wylot 16.10, powrót 2.11 i 10.11. Miałyśmy czekać do września na jakieś promocje, ale Monika znalazła bardzo dobrą ofertę i stwierdziłysmy, że nie będziemy czekać do ostatniej chwili i dzięki stronie www.expedia.com kupiłyśmy bilety w cenie 1096$, co w przeliczeniu na złotówki wyszło ok. 3300zl. Najdziwniejsze w tym jest to, że te same bilety na stronie linii KLM kosztowały ponad 4tys.!
Dzięki stronie www.hospitalityclub.org zaczęłyśmy też szukać noclegów w Peru i jakiegoś kontaktu z prawdziwym/ -wą Peruwiańczykiem /-ką, który/-a mogłaby nas przenocować, oprowadzić po mieście, pokazać jakieś ciekawe miejsca, poopowiadać coś o swoim kraju, no i generalnie - aby móc poznać kraj od strony jego mieszkańców, a nie tylko zabytków i tego co wyczytamy w przewodniku. Największe doświadczenie w temacie HC ma Monika, która gościła u siebie już sporo osób z różnych stron świata i gorąco nas zachęcała do 'nie szukania' hosteli, a do szukania hostów :) Zresztą wcale nie musiałyśmy długo szukać, wystarczyło napisać na którymś z forum HC, że jedziemy do Peru/Chile i szukamy pomocy przy organizowaniu wyjazdu albo w swoim profilu zamieścić info o planowanej podróży, a ludzie z HC sami zgłaszali się ofiarując pomoc, nocleg itp. Mnie osobiście bardzo mile to zaskoczyło :) Mam nadzieje, że nikt z naszych hostów nie jest seryjnym gwałcicielem, zlodziejem, ani 60-letnim zboczeńcem podającym się za 20-paroletniego studenta ekonomii z Limy ;) I tak dzięki HC Monika znalazła dla nas nocleg prawie w każdym mieście, do którego jedziemy, ja - nocle w Cuzco, a Agnieszka - nocleg wraz z propozycją wycieczki do canionu Colca u polskiego misjonarza w Arequipie. Najwięcej chętnych do pomocy odzywało sie ze stolicy Peru i drogą mailową postanowiliśmy zrobić meeting z ludźmi z HC w Limie po naszym przylocie. Mam tylko nadzieję, że różnica czasu nie powali nas z nóg - wylatujemy z Polski bardzo wcześnie rano, na miejscu jesteśmy przed 19-tą tego samego dnia, a cała podróż trwa ok. 15 godzin..
A tymczasem - odliczamy dni do wyjazdu, bo to JUż TYLKO TYDZIEń! :)