Trudno uwierzyc, ze juz jestesmy w Polsce. Lot: Bangkok-Moskwa-Warszawa zlecial szybko i nawet dosc spokojnie.
Jeszcze kilkanascie godzin temu chodzilismy w krotkich spodenkach i t-shircie, a w Warszawie w nocy spadl snieg i zaraz po wyladowaniu musielismy sie zawinac w kurtki, ktore przywiozl nam na lotnisko Frisky, na glowy wlozyc czapki i przestawic sie o te 30 stopni w dol na skali Celsjusza....
Niestety wszystko dobre, co sie dobrze konczy :) Na szczescie w glowie mamy mnostwo wspomnien, a na kartach pamieci - mnostwo zdjec :)