Do Arici dotarlyśmy nad ranem. Nasze obawy o taksówke w strone Tacny o tak wczesnej porze okazaly sie niepotrzebne - stało tu już ich sporo. Tyle, że niestety cena w Arice byla dużo wyższa niż w Tacnie, choć trasa ta sama - 3000 peso (mialyśmy tylko 300 na ewentualne opłaty wyjazdowe) lub 20 soli! Wcześniej placilysmy 8 od osoby! Na domiar złego podczas naszej kilkudniowej chilijskiej przygody przekonalyśmy sie, że targowanie w tym kraju raczej nie istnieje.. Hm, dlugo musialysmy się meczyć, żeby 20 soli zamienic na 16, ale sie udało. Do szczescia brakowalo nam tylko jeszcze 2 pasazerów - taksowki bowiem odjezdzają tylko wtedy jak jest komplet: 5 pasażerow.. Na szczęście nasz kierowca byl dosc sprytny i szybko sie z tym problemem uporal.
Do Tacny dotarlyśmy szybko i bez problemu. Wreszcie ludzkie śniadanie i kawa (a raczej mleko z kawa) i moglysmy funkcjonować dalej. Ponieważ do Nazca gdzie chcialysmy jechać autobusy odjezdżaly dopiero od 12:30, postanowilyśmy troche pokombinowac i kupilysmy bilet na 10:45 do Arequipy (16 soli) licząc, że tam uda nam się szybko przesiąść do kolejnego busa i dotrzeć do Nazca w miarę szybko.
Po drobnym 20-minutowym opoznieniu autobus wyruszył z Tacny. Podroz była nadzwyczaj ciekawa. Oprócz pięknych widokow na zewnątrz, mialysmy tez fajne widoki w środku. Obok nas siedziala pani przemytniczka, wiozaca torby pełne: jeansow, adidasów, bluzek, kurtek, małych odtwarzaczy dvd, małego radia na baterie i bóg wie czego jeszcze. Zaczęła od kurtek - po jednej dala każdej sąsiadce, zeby ubrały niby na siebie. Adidasy - zaniosla kierowcy, drugie ubrała sobie na nogi zdejmujac kozaczki ;). Bluzke nałozyla na siebie, a jedną już miala na sobie! Jeansy - dala mlodym dziewczynom siedzącym przed nami. Wlożyly sobie pod tyłki. Radyjko - dała swojemu sąsiadowi. Pan bardzo ucieszony powiesił sobie na szyi i włączyl na full, pomimo tego ze oprócz szumów nic nie bylo slychać. Skórzane aktówki zaniosla do pasazerów na tył autobusu. Na koniec pani przemytniczka wlozyła sobie male dvd pod bluzkę na plecy :) Wylała sobie troche wody mineralnej z butelki na ręce, zaczesala mokrymi rekami włosy do tylu i przystapiła do poprawy makijażu. Tuz przed kontrolą celną - uśmiech na twarzy i żadna kontrola jej nie straszna :) I tak oto udalo jej sie przemycić bez placenia podatku wszystkie swoje zakupy z Chile.
Pani przemytniczka to jednak nie jedyna atrakcja w autobusie firmy Flores relacji Tacna-Arequipa. Przez cala drogę pan kierowca urozmaical nam podroz puszczając na mini telewizorku najpierw glupkowaty kabaret peruwiański, a potem koszmarnie glupi horror.. Oni kochaja rzewne romanse i krwawe horrory. Ze skrajnosci w skrajnosc.. A moze by tak komedie albo film obyczajowy, he?
W Arequipie udalo nam siÄ™ od razu zlapac autobus do Nazca (25 soli). Czasu starczylo nam tylko na siku i kawÄ™ :) Przed nami kolejne 10 godzin w autobusie.. I kolejna nocna podroz.