Geoblog.pl    arica    Podróże    Peru & Chile 2006    Nad jeziorem Titicaca
Zwiń mapę
2006
29
paź

Nad jeziorem Titicaca

 
Peru
Peru, Puno
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15876 km
 
Wycieczka na plywajace wyspy Indian Uros to pierwsza i niestety nie ostatnia atrakcja, ktora musialysmy wykupić jako wycieczkę w biurze podrozy (28soli/os.). Piszę "niestety", ponieważ do tej pory wszystko zwiedzalyśmy i organizowałysmy sobie same, a więc bez obowiązku stawiania sie na daną godzinę tu czy tam, czekania na spoznialskich i podziwiania turystyczno-komercyjnych atrakcji w ograniczonym czasie.

Wyspy Indian Uros nalażą co prawda do tych ostatnich, ale bardzo chcialysmy je zobaczyć. Rano przed 7 przyjechala po nas pod hostel taxowka i zabrała nas do portu, gdzie stalo mnóstwo malych stateczków czekajacych na turystow takich jak my. Jak się nasz nowy srodek lokomocji zapelnił - ruszylismy. Pogoda była piekna, slonko swiecilo, tylko troche wiało. Żeby wszystko widzieć 'na własne oczy' i wyraźnie, a nie zza szyby dolnego pokładu - usiadlyśmy na górnym pokładzie. A tu juz wiało konkretnie! Ale co tam, słonko swiecilo, wiec nie bylo tak źle. Na poczatku poplynelismy na jedną z kilkudziesięciu wysp zbudowanych z trzciny totora - zarówno ¨podloze´ jak i domy były zbudowane wlasnie z tego gatunku trzciny. Indianie przywitali nas w kolorowych strojach (ciekawa jestem, czy chodzą tak caly czas czy tylko przebierają się jak białasy przyplywaja), zaraz zawołano prezydenta naszej wysepki, który pieknie nas powital. Pokazal jak konstruuja wyspę, jak laczą je ze sobą, gdy maja fiestę, jak się rozdzielaja, jak sie ktoś z kimś pokloci, a w tym czasie kobitki rozlozyly swoje kramiki z souvenirami i oczywiście odpowiednimi cenami. Po prezentacji pana prezydenta wyspy dzieciaki odśpiewaly kawalek jakiejś piosenki w języku angielskim, francuskim, japońskim, keczua, hiszpanskim - ale niestety nic nie dalo się zrozumieć...

A potem podplynela fachowa łódka z trzciny, ktorą można sie bylo przeplynac za jedyne 10 soli. Ponieważ wszyscy byli chetni, wiec nie pozostalo nam nic innego jak tez się na nia wpakować, choc pomału zaczela nam się ta cala cepelia i sztuczne show dla turystow malo podobać.. Trzcinową łódką poplynelismy do kolejnej plywajacej wyspy, tam również stragany, domki z trzciny, dzieci ciagnace Monikę za reke żeby im oddala swoją niebieską bransoletkę i to co wcześniej - kolorowo ubrani indianie. Kilka zdjec i wskoczylismy już na naszą ´normalna´ łódke. Tym razem poplynelismy na stala wyspę, Taquila. Rejs trwal jakieś 2 i pol godziny i w tym czasie ulozylysmy się na górnym pokladzie i wystawilysmy buzie do słonka. Co jak się potem okazalo, nie było najlepszym pomyslem, bo slonce grzało ostro, a szum silnika i wiatru ululal nas do snu. Skutki krótkiej drzemki zaczelysmy odczuwać juz wieczorem - wygladalysmy jak trzy różowe prosiaczki, a twarze piekły nas niemilosiernie :) Na wyspie Taquila trochę pospacerowalismy, zobaczylismy jak żyją tam ludzie, odwiedziliśmy ryneczek, na ktorym akurat agitowali kandydaci na "szefa" wyspy - i z powrotem do Puno. Na Taquila są najlepsi tkacze - mezczyzni. Spod ich drutów wychodza czapeczki, szaliczki - podobno najlepiej wykonane i najpiękniejsze. Hm, jak dla mnie to wszystkie te gadzety wszędzie: w Cuzco, Aguas Calientes i tu wygladaja tak samo..

W drodze powrotnej do Puno trochę sie nam popsula pogoda, zrobił sie maly sztormik, ale udało nam sie doplynac do Puno i nawet nie zmoknać. Wrocilysmy do hostelu, zabralysmy plecaki i - do autobusu w kierunku Arequipy.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 8% świata (16 państw)
Zasoby: 129 wpisów129 92 komentarze92 930 zdjęć930 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
11.08.2009 - 27.11.2009
 
 
10.07.2009 - 17.07.2009
 
 
16.04.2009 - 25.04.2009