Udalo nam sie dzis choc przez chwile poczuc sie jak w prawdziwych Chinach, a to za sprawa wycieczki do Old Town, ktore jest naprawde old. Z tego tez powodu jest w wiekszosci w remoncie, bo jak juz pisalismy wczesniej - trwaja wielkie przygotowania do Expo 2010. Aby dojechac do Old Town, musielismy, a w zasadzie to chcielismy - bo moglismy isc pieszo - skorzystac z metra. A proste to nie bylo. Glownie dlatego, ze na stacji nie bylo okienka z pancia, ktora sprzedaje bilety tylko automaty, Po chinsku :) Ale przy pomocy przewodnika, w ktorym mamy napisy miejsc po naszemu i po ichniejszemu i po kilku probach wciskania roznych guzikow - udalo sie: dostalismy 2 bilety i nawet reszte :) Do Old Town prowadzi brama w typowo chinskim stylu, a wiec z daszkiem lekko wygietym ku gorze. Mnostwo tam starych nie wysokich budynkow, duzo sklepikow z pamiatkami, herbaciarni, no i oczywiscie - McDonald, bez ktorego chyba by tu pomarli z glodu. Mnostwo malutkich, waskich uliczek, gdzie na oknach wisi pranie, drzwi pootwierane, nikt sie niczym nie przejmuje. Tutaj dopiero czuc klimat! Porobilismy troche zdjec, dalismy sie namowic na testowanie chinskiej herbatki, kupilismy sobie po chinskim kubeczku i poszlismy dalej w kierunku pierwszej naszej chinskiej swiatyni. A pod swiatynia - cepelia! Moze Twoje imie napisane po chinsku? A moze pieczatka z Twoim imieniem? A moze Twoja podobizna zrobiona w czyms co przypomina modeline? :) Trzeba przyznac, ze pomyslow na pamiatki to maja tu sporo :)
Chcielismy odwiedzic wychwalany w przewodniku YuYuan Garden, ale szczerze mowiac, troche nas rozczarowal. Liczylismy na wielkie COS, a tu trafilismy do wielkiego NIC. Naprawde sie rozczarowalismy i postanowilismy isc na obiad. Dzis ja wybieralam miejscowke. Danie juz wybralismy wspolnie, pokazujac pani w karcie co chcemy. A chcielismy zupe. Wydawalo sie nam, ze bedzie to jakis tutejszy rosol z usmazona noga kurczaka. A dostalismy rosol, ale ze smazona na slodko ryba :) No coz, drobna pomylka, ale najwazniejsze ze dalo sie zjesc i nic sie w srodku nie ruszalo :)
Popoludniu chcielismy odwiedzic najstarsza szanghajska swiatynie Jin Mao, czy jakos tak. Podjechalismy metrem i zamiast trafic do swiatyni, trafilismy do wielkiego centrum handlowego niczym La Fayette w Paryzu.. I na dziendobry wpadlismy na lokalny pokaz mody :)) Lisek obfotografowal niunie dla chlopakow - wrzucilismy 1 fotke, bo mamy z tym tu maly problem.. Lisek zawalczyl i udalo sie na szybkosci je troche zmniejszyc i wkleic, sory, ale nie sa pokoli, wiec macie miks z dzisiejszego i wczorajszego dnia. Swiatynia oczywiscie w remoncie, ale na szczescie czesciowym. Zabawnie wygladal samochod stojacy na terenie swiatyni, pod starymi schodami i rzezba wielkiego smoka. Nowoczesnosc wmieszana w stara kulture - troche to dziwnie wygladalo, ale tak tu chyba maja i juz :)