Geoblog.pl    arica    Podróże    Chiny 2009    Plac Tiananmen, Zakazane Miasto i Kaczka po Pekinsku.
Zwiń mapę
2009
23
wrz

Plac Tiananmen, Zakazane Miasto i Kaczka po Pekinsku.

 
Chiny
Chiny, Beijing
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11286 km
 
Pierwszy dzien w stolicy za nami. Troche zaspalilismy dzisiaj, bo polozylismy sie spac po 2 w nocy, a to za sprawa poznego przylotu do Pekinu i poznaniu w hostelu nowych znajomych. Mieszkamy w dzielnicy Hutongow, w hostelu Chinese Box Courtyard. Atmosfera jest w nim super, jest fajny bar i hall, w ktorym wszyscy siedza, graja w chinskie gry, pija piwo i gadaja, towarzystwo z roznych stron swiata, a nad wszystkim czuwa Joe, wlasciciel-podroznik :)
2 slowa o Hutongach, czyli miejscu gdzie mieszkamy. Hutongi to dzielnica miasta ze starymi, waskimi uliczkami i parterowymi, szarymi domami. Sa one otoczone wysokim murem, co uniemozliwia podgladanie tego co sie dzieje na dziedzincu takiego domostwa, a jego mieszkancom nie pozwala na zagladanie sasiadowi w okno :) Z Hutongami jest troche tak jak z dzielnica Kazimierz w Krakowie. Kiedys opuszczona, stara i kojarzona raczej negatywnie, teraz przezywa swoj rozkwit. Wartosc hutongow zaczeto doceniac w momencie, kiedy mieszkancy Starego Pekinu przeprowadzili sie do wiezowcow zbudowanych na obrzezach miasta. Wtedy w Hutongach zaczeli osiedlac sie ludzie bogaci. Zapytacie pewnie dlaczego? No coz, odpowiedz jest w sumie prosta: lokalizacja! Hutongi leza w samym centrum Pekinu, jest tu cicho i spokojnie, latwo dostac sie do roznych 'atrakcji' jakie oferuje miasto - blisko do metra, autobusu itp itd.
Jak tak sobie spacerowalismy tymi waskimi uliczkami, to stwierdzilismy, ze tu jest zupelnie inny swiat. Przede wszystkim jest tu bardzo cicho. Ale wystarczy tylko dojsc do konca 'hutonskiej uliczki', a tam juz pisk hamulcow, klaksony, szum i halas jak to w duzych miastach.

Ale wrocmy do naszego pierwszego dnia w Pekinie :) Zjedlismy w hostelu szybko sniadnie i zaopatrzeni w karteczke z napisem po chinsku 'chcemy kupic 2 bilety na piatek do datong' ruszylismy w kierunku dworca. Po drodze jednak zmienilismy zdanie i postanowilismy isc najpierw na slynny plac Tiananmen i do Zakazanego Miasta, a potem na dworzec. W hostelu dostalismy instrukcje jak dojechac we wszystkie najpopularniejsze turystyczne miejsca, wiec nie mielismy problemu z trafieniem. Tuz przed placem spotkalismy 2 chlopakow z hostelu, ktorzy jak sie okazalo mieli taki sam plan na dzien jak my, polaczylismy wiec sily i caly dzien spedzilismy razem. Plac Tiananmen jest wielki jak Rynek w Krakowie, a ludzi na nim tyle co w samo poludnie na Florianskiej. Chcialam sobie zrobic zdjecie ze straznikiem w zielonym mundurze (w odroznieniu od policjantow, ktorzy maja mundury niebieskie), ale okazalo sie to niemozliwe. Udalo nam sie za to zrobic inne zdjecie ze straznikiem, luknijce do galerii :)

Za Placem Bramy Niebianskiego Spokoju rozciaga sie Zakazane Miasto (wstep 60 julkow), ktore jest naprawde ogromne! Tak naprawde to jest to Purpurowe Zakazane Miasto, a przydomek 'purpurowe' dotyczy koloru murow otaczajacych palac. A dlaczego 'zakazane'? Bo oprocz cesarza i jego najblizszych nikt nie mial do 'miasta' wstepu. Dopiero w 1914r. pozwolono zwyklym smiertelnikom na zwiedzanie poludniowej czesci palacu, a po wygnaniu ostatniego cesarza w 1925r. udostepniono rowniez czesc mieszkalna i od tego czasu caly kompleks zaczeto okreslac mianem 'Palacu Cesarskiego. Przez kilka godzin chodzilismy po kolejnych placach i budynkach i konca nie bylo widac. Wiekszosc jest odnowiona z zewnatrz, ale wsrodku juz nie. Chyba im sie juz nie chcialo :) Przy jednym z budynkow trafilismy do galerii Cartiera - co jego bizuteria ma wspolnego z Mao nie wiemy, ale na pewno cos ma skoro ja tu wstawili. To co sie rzucalo w oczy w Miescie, to wielka liczba Chinczykow. Tutaj mozna sie bylo przekonac, ze Chinczyki rzeczywiscie lubia podrozowac. Ze wszystkich odwiedzajacych to miejsce, 90 % to na pewno byli oni :)

Po wizycie w Forbiden City postanowilismy cos zjesc, bo pora byla juz pozno lunchowa. Chlopaki zaopatrzyli sie w hostelu w karteczke z napisana po chinsku nazwa restauracji, w ktorej wedlug Joe podaja najlepsza kaczke po pekinsku w miescie. Wsiedlismy wiec do taxi, ktore sa tu naprawde bardzo tanie (za kurs ok 15 minut zaplacilismy 11julkow, czyli niecale 2$). Restauracja okazala sie byc budynkiem wygladajacym jak hotel Cracovia w KRakowie, miala kilka pieter i wielki parking przed wejsciem. Wyslano nas na II pietro, zaraz obskoczyla nas kilkuosobowa ekipa kelnerek wreczyli nam karte i stali nad nami czekajac az cos wybierzemy. A wybralismy oczywiscie kaczke po pekinsku sztuk 1 na 4 osoby, po misce ryzu i chlopaki dobrali sobie jeszcze po malym daniu. Wbrew pozorom na kaczke nie trzeba bylo dlugo czekac, chyba pieka je w tempie naszych kurczakow na roznie. Wjechal stol z kaczka, za stolem wtoczyl sie kucharz, ktory na naszych oczach wprawnymi ruchami pociachal kaczke na plasterki, osobno obkroil skorke, glowe przecial na pol i moglismy przystapic do jedzenia.
Na temat kaczki mozemy powiedziec tylko jedno: PYCHOTA! Palce lizac! Skorka cieniutka, chrupiaca, miesko mieciutkie, niebo w gebie! Najlepsze jedzenie jakie do tej pory tu jedlismy i mamy nadzieje, nie ostatnie :))

Na koniec dnia zostawilismy sobie kupno biletow. A to nie zapowiadalo sie na latwa czynnosc. Na szczescie okazalo sie, ze od restauracji mamy w miare latwy dojazd metrem do dworca Beijing West, ktore tu jest jeszcze tansze niz taxi, bo kosztuje 1 julka, czyli jakies 20 centow. Dworzec w Pekinie, jak wszystko w Chinach jest OGROMNY! Kas maja tu ze 30, wszystkie otwarte i do wszystkich kolejka. Sprobowalismy w jednej, odstalismy swoje, a pani na koniec i tak nas odeslala do okienka, w ktorym jak sie okazalo obsluguja po angielsku obcokrajowcow. Tu juz bylo latwo i 2 bilety na nocny pociag do Datong na piatkowa noc mamy w kieszeniach!

Jutro przed nami calodzienna wyprawa na Wielki Mur, 10 km, 5 h marszu. Mamy nadzieje, ze damy rade :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
leeloo
leeloo - 2009-09-28 11:28
Dziękówka za piknego bulldiego :-P Ari piękny masz ten strój :-D hi hi hi swojska dziewoja !!!
 
 
arica

Liski
zwiedzili 8% świata (16 państw)
Zasoby: 124 wpisy124 92 komentarze92 930 zdjęć930 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
11.08.2009 - 27.11.2009
 
 
10.07.2009 - 17.07.2009
 
 
16.04.2009 - 25.04.2009